Monety, banknoty, medale

- Szczegóły
- Kategoria: Monety, banknoty, medale
- Odsłony: 435
Wstępniak - Numizmatyka w internecie (krótka analiza)
Dzisiaj w internecie można znaleźć wszystko, mawiają. Nie do końca pewnie mają rację Ci, którzy tak twierdzą, ale faktem jest to, że rzeczywiście sieć jest pełna różnego rodzaju informacji. Można z niej zaczerpnąć również i kawał wiedzy o numizmatyce.
Wśród artykułów, w większości prostych informacyjnych, da się czasami odnaleźć prawdziwe perełki, ukazujące piękno nauki o monetach. Dla przykładu niech będą: "o słoniach", czy "o denarach". Wyłuskać je jednak spośród tych pośledniej jakości jest niezwykle trudno, zważywszy na to jak wiele jest tych słabszych językowo, ale i tych mniej interesujących tematycznie. Tak za pamięci, ku chwale kultury zbierackiej: :: Muzeum takie ::, a w zbiorach bardzo interesujące egzemplarze.
Zainteresować czytelnika jest niezwykle ciężko, a jeszcze dać mu rozrywkę do tego, przyjemność i lekkość czytania, to już sztuka. Rzut "szybkim" okiem na to, co może być ciekawe w przestrzeniach sieci a często ważne i użyteczne pozwoli rozpocząć cykl różnych artykułów przeznaczonych do poczytania, oraz poszerzenia swojej wiedzy o numizmatyce i nie tylko.
Tym jednak którzy wolą monety oglądać i kupować polecam kliknąć TU.
Wielu ludzi posiada w domu jakieś monety, czy to z czasów młodości, czy po rodzicach, dziadkach itp. Nie każdy z nich ma duszę poszukiwacza, szalonego historyka, którego interesuje historia danej blaszki. Większość niestety jest zainteresowana tylko i wyłącznie wartością materialną posiadanych walorów i tym, aby otrzymać jak najwyższą sumę pieniędzy, które będzie można dobrze skonsumować.
Oto strona godna polecenia tym, którzy chcieliby się rozstać z posiadanymi monetami: skup monet. Wracając do tematu, warto ze względów czysto pragmatycznych zacząć od tego, co, w dobie błyskawicznego rozwoju nowoczesnych technologii, niepokoi każdego zbieracza.
Mianowicie, jak bronić się przeciwko fali falsyfikatów, różnorodnego pochodzenia, zalewającej współczesne rynki monet. Nie jest to łatwe, ale sytuacja nie jest beznadziejna. Oczywiście należy zacząć od podstaw. To właśnie w internecie można znaleźć podstawy wiedzy numizmatycznej (i tak naprawdę innej również). Głównie właśnie podstawy, ponieważ tematy poważniejsze, nie zawsze są dostępne ogółowi niewtajemniczonych. Bazową wiedzę zdobędziesz np. na stronie: katalogmonet.pl bądź omonetach.pl.
Można również zapytać, kogoś kto zajmuje się numizmatyką, bądź handlem numizmatami (pytaj, śląc maila: na stronie firmy znajdziesz pozostałe dane kontaktowe), ale pytać będąc kompletnym ignorantem nie wypada.
Więc wcześniej przed zapytaniem warto udać się do czytelni na stronie jakiegoś gabinetu numizmatycznego, bądź zapoznać się z dostępnymi materiałami na naszych portalach.
Odrobina może własnej inwencji w przeszukiwaniu zasobów internetowych w dziale google odwiedziny działu kopie i falsyfikaty na allegro i można zacząć się uczyć.
Warto odwiedzić strony muzeów jak np.: :: Muzeum :: lub jakieś inne muzeum albo jeszcze jakieś inne muzeum rodzime, bądź zagraniczne np. British Museum. Wczuć się, podczas podziwiania egzemplarzy wybitnych, w styl epoki, sposób myślenia artysty rytownika, nauczyć się obcować z jednoznacznie wartościowymi i oryginalnymi egzemplarzami. Warto poddać analizie opisy, charakterystyki metryczne i inne.
Trzeba dużo poszukiwać, czytać i oglądać, i jeszcze raz oglądać. Opatrzenie się z tematem jest niewiarygodnie ważne. Człowiek nabywa pewnego rodzaju wyczucia, które im bardziej rozwinięte tym bardziej chroni nas przed podjęciem niesłusznej decyzji, a ogromnie pomaga w podjęciu prawidłowej. Daje większą pewność, co się kupuje, posiada, zbiera.
Więc raz jeszcze, czytać np. tutaj albo tutaj po angielsku.
Na dopełnienie wszystkiego, uzyskawszy skromną wiedzę na temat monet, należy jeszcze wnikliwie i krytycznie trochę ich pooglądać.
Nie należy głosić frazesów, że w monety należy zaopatrywać się u zaufanych i znanych na rynku sprzedawców cieszących się pozytywną opinią, ale taka jest rzeczywistość. A nawet i oni czasami popełniają błędy, bo po prawdzie "Hominis est errare" i "błądzić jest rzeczą ludzką", tyle że częstość występowania pomyłek wszelakich jest wielokrotnie mniejsza niż u tzw. "niezawodowców".
W internecie jest sporo miejsc, które przyciągają swoją niesamowitością, niezwykłością i użytecznością. Również i na numizmatycznej ścieżce cyfrowej natrafimy na rzeczy zaskakujące, które tylko przydają uroku pasji zbierackiej.
Często się tak dzieje, gdy np. temat dosyć z początku prosty i nieskomplikowany, z biegiem czasu i czyjegoś wysiłku staje się tematem ciekawym, wartym przyjrzenia się bliżej. Patrząc na takie artykuły jak dla Gdańszczan, dla Łodzian albo dla Ornitologów bądź jeszcze dla Filozofów, można dojść do wniosku, że nawet pozornie błahe tematy kryją wiele ciekawostek, a i problemy bazowej, że tak powiem, natury (patrz ostatni link), do dzisiaj wydają się zaprzątać umysły znawców. Ale takie właśnie projekcje umilają zbieractwo.
Błądząc w odmętach internetu trzeba również rozważyć co zbierać, wówczas wymienione wyżej artykuły pomagają znaleźć odpowiedź. Nieraz przez przypadek można znaleźć obszar swoich zainteresowań. Co więc zbierać? Na to pytanie nie może odpowiedzieć nikt, oprócz samego czytelnika, który nabywszy pewną wiedzę (skromną, bo internetową, ale jednak), mając już pewien ogląd na sytuację, może wydzielić dla siebie jakiś obszar numizmatyki. Najlepiej obrać sobie jakąś strategię zbieracką, jakieś kryterium, które będzie zbieracza trzymało w ryzach. Każdy kolekcjoner powinien podążać swoja własną ścieżką.
Można zbierać np. monety tylko amerykańskie albo tylko amerykańskie banknoty, czy może monety polski międzywojennej, może tylko brzydkie i tanie egzemplarze, na których nie za bardzo coś widać, aby mieć przyjemność rozszyfrowywania blaszki i obcowania z jej przeszłością. Każda filozofia jest właściwie dobra, byle była. Efekty trzymania się ciekawej idei mogą być urzekające. Więc po prostu zbierajmy, to co się nam podoba i wcale nie muszą to być tylko monety, patrz przykład.
Wpływ internetu na rozwój kolekcjonerstwa oraz handlu np. monetami, ale i handlu w ogóle, jest potężny. Jeszcze kilka lat temu z pogardą patrzyło się na numizmatykę uprawianą przez internet, przez ebay, czy allegro. Dzisiaj internet kształtuje rynek i ma duży wpływ na ceny, może nie te statystycznie realne, ale przynajmniej te, które są widziane przez użytkowników internetu, a takim jest już prawie każdy z nas. One kształtują dalszy rozwój wartości przedmiotów.
Dzięki różnym archiwom jak np.: allegromat, archiwum allegro, onebid.pl i innym, ceny monet przestają być tajemnicą.
Niektórzy starają się umniejszać roli internetu mawiając, iż informacje dostępne w sieci, to informacje niepełne, wybrakowane ogólnie słabe. Nic nie zastąpi pracy w muzeum i bibliotece! - tak mawiają. Dzisiaj jednak pracę w bibliotece wykonuje się klikając np. tutaj, a muzeum zwiedza się klikając np. tu.
Czasy się zmieniają, jak również zmieniają się narzędzia. Internet to potężne narzędzie, z którego trzeba korzystać z rozwagą. Nie można jednak nie doceniać jego roli w życiu zbieracza.
- Szczegóły
- Kategoria: Monety, banknoty, medale
- Odsłony: 320
Zmorą kupujących monety, banknoty oraz medale, sprzedających również są w ostatnich kilku bądź nawet kilkunastu latach tzw. stany zachowania, czyli inaczej i prościej ujmując opisy piękna danego przedmiotu.
W przypadku antyków, przedmiotów starych w szczególności, można też mówić o ich stopniu zużycia. W wielu dziedzinach antykwarycznych stawia się na notę opisową typu "przedmiot wyjątkowej urody", "piękny/a w swej istocie", "ładnie zachowany, choć z niewielkimi uszkodzeniami powierzchni". Tak jest np. przy opisach obrazów, starych cukiernic, pater czy szkieł. Są również obszary antykwaryczne takie, w których specjaliści i pasjonaci przyjęli jakieś skale numeryczne i chętnie się nimi posługują.
Tutaj można wspomnieć głównie o monetach i banknotach, gdyż to właśnie podczas opisu i wartościowania ich piękna i stanu zachowania stosuje się skale numeryczne.
We wczesnych publikacjach dotyczących np. numizmatyki (podręcznik numizmatyki Gumowski) próżno szukać numerów, stany zachowania traktowane są raczej opisowo. Autorzy rejestrują głównie naturalny wpływ stanu zachowania na cenę natomiast nie wyznaczają dokładnych kryteriów wartościujących piękno, bo czymże ono jest w istocie.
""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Gumowski M., Podrecznik numizmatyki polskiej, Kraków 1914, str. 2.
Ceny monet. Kwestya ile za monetę lub wykopalisko zapłacić, jest dla zbieracza rzeczą czysto subijektywną. Nic tutaj nie pomogą cenniki, ani inne normy stałe. Cena zależy bowiem od rozmaitych czynników. Monety okazałe, piękne i złote mają zawsze chętnych nabywców, tak samo monety pięknie odbite i zachowane ...
""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
W sumie podejście takie wcale nie jest głupie, ponieważ każdy piękno danego przedmiotu inaczej postrzega i ocenia. Subiektywizm takiej oceny jest naturalnie uprawniony, jako że jesteśmy ludźmi o różnych poglądach, zapatrywaniach, poczuciu prawdy, piękna, różnych doświadczeniach życiowych itd. Umberto Eco, pisząc dwie książki pt. "Historia piękna" oraz "Historia brzydoty", pokazał, iż oba te, jakże przeciwstawne pojęcia, to tylko ekstrema pozorne, gdyż na przestrzeni wieków one ewoluowały, zmieniały się, czasami zbliżały do siebie a nawet przenikały. W zależności od obserwatora nie zawsze można było ustalić co tak naprawdę jest piękne a co brzydkie.
"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Eco U., Historia brzydoty, Poznań 2016, str. 10.
Pojęcia piękna i brzydoty miały charakter względny w różnych kulturach i okresach historycznych (...). Oddźwięk tych poglądów znajdziemy po kilku stuleciach w Dictionnaire philosophique Voltaire'a: "Zapytajcie ropuchę, czym jest piękno, piękno prawdziwe, kalon. Odpowie wam, że piękna jest jego samica, z jej dwojgiem pięknych, krągłych oczu, nasadzonych na drobnej główce, o szyi płaskiej i szerokiej, żółtym brzuszku i brunatnym grzbiecie. Zapytajcie czarnego mieszkańca Gwinei: dla niego piękno uosabia ciemna, lśniąca skóra, głęboko osadzone oczy i płaski nos. Zagadnijcie o to diabła|: powie wam, że piękno jest rogate, ma cztery pazurzaste łapy i ogon.
"""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""""
Może to zbyt ekstremalny przykład z mistrza słowa, jednak tak jest i po dziś dzień, "piękno i brzydota" są subiektywne, choć w miarę rozwoju cywilizacji wypracowaliśmy pewien stopień perfekcji (może nawet pojęcia piękna), wymuszony co prawda postępem technologicznym, ale jednak. Udało się zewidencjonować prawie wszystko, od prostych przedmiotów z kodem kreskowym, po drzewa z mapowanym chipem RFID. "Z siłą wodospadu" tworzymy różne normy i standardy typu ISO, i taka standaryzacja rozprzestrzenia się po wszelakich dziedzinach życia człowieka. Wkracza ona również na obszary dotychczas zarezerwowane dla ducha subiektywizmu obserwacyjnego.
Numizmatyka nie pozostała obojętna wobec takiego rozwoju rzeczy. Już w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku powstają pierwsze próby doprecyzowania, co, przynajmniej w teorii, powinno uchodzić za przyjęty standard piękna danej monety. Katalogi, które powstają, opisują już podstawowe trzy stany zachowania, polskie III, II, I, niemieckie sehr schon, vorzuglich, stempelglanz a angielskie very fine, extremally fine i uncirculated. Pierwsze periodyki numizmatyczne wydawane regularnie wprowadzają w swoich katalogach stan IV, schon, fine, czyli taki trochę nie ukrywajmy, stan złomowy. Oczywiście, ze względu na swoje walory historyczne nie zawsze moneta w czwartym stanie zachowania jest monetą złomową i czasami warto i taką dołączyć do kolekcji. Po pewnym czasie pojawia się również stan określający monety, które nie zasługują na stan I/I-, ale również nie są tak brzydkie, aby można było je zdegradować do stanu drugiego. Okołomennicza po polsku zwykło się mawiać, about uncirculated weszło do kanonu nazewnictwa angielskiego.
W międzyczasie również koło roku 1960 w USA, powstała skala Williama Sheldona, dentysty z zawodu, dzięki której upowszechnieniu rozczłonkowano ogólnie przyjęte w Europie trzy czy cztery stany zachowania tworząc w każdej grupie mniejsze podgrupy określane oprócz literowego miana, odpowiednio do dopiero co tworzonych standardów, numerem od 1-70, gdzie jeden to "totalne dziadostwo", a siedemdziesiąt "cud miód".
Zakładając, że większość, nawet jeśli co poniektórzy nie do końca chcą się zgodzić na jakieś standaryzacje, znają jednak tzw. książkowe, z reguły podobne do siebie definicje i opisy konkretnych stanów zachowania, i o ile (co zazwyczaj jednak wśród "zawodowców" stanowi rzadkość) sami się tym nie za bardzo kierują, jest w stanie zrozumieć tych, którzy sztywno starają się tych reguł przestrzegać. W świecie numizmatycznym często widać dosyć spore różnice w ocenie stanów zachowania przez konserwatywnych numizmatyków starej daty a młodszych, z nowego pokolenia zbieraczy. Również i w gradingach spore różnice są zauważalne, przy utrzymaniu tych samych "numerków".
Co by nie mącić, jako firma przyjęliśmy, następujące definicje stanów zachowania, kierując się nie tylko dobrem klientów, ale także nieprecyzyjnością, ulotnością i zmiennością ludzkiego postrzegania oraz płynnością ocen różnych jednostek. Kilka poniżej zestawionych definicji odpowiada wszystkim możliwym stanom zachowania, z których również i my korzystamy. Stany te są zgodne ze standaryzacją światową i zostały opisane niejednokrotnie w czasopismach oraz podręcznikach numizmatycznych, znaleźć je jednak można również na stronach banków, mennic oraz firm numizmatycznych.
Stan I+ - w procesie wybijania monet stosuje się specjalnie rytowane stemple, które się zużywają podczas kolejnych uderzeń. Pierwsze kilkadziesiąt/kilkaset sztuk monet to tzw. "Erstabschlagi", czyli odbitki z pierwszej fazy zużycia stempla, charakteryzujące się śliczną lustrzaną powierzchnią, przypominającą czasami do złudzenia swoisty rodzaj stempla lustrzanego, choć nie są nim wybite. Również szczegóły reliefu w takich monetach są zachowane w całości, bez uszczerbków, wytarć i uszkodzeń, nie mówiąc już o rantach, które również muszą być nienaruszone. Stan I+, spotykany ekstremalnie rzadko w naszej firmie odpowiada w amerykańskiej skali numerycznej W. Sheldona (stosowanej w NGC czy PCGS), najwyższym notom stawianym w danej grupie monetarnej, zazwyczaj są to noty nie mniejsze niż MS65, dla monet po roku 1945, i nie mniejsze niż MS64 dla monet wcześniejszych. W dawniejszych latach odbitki z pierwszego stempla często dostarczane były na rynek kolekcjonerski bądź do gabinetów numizmatycznych.
Stan I - niemiecki Stempelglanz, angielski Uncirculated. W naszej polskiej nomenklaturze tzw. stan menniczy, czyli krótko mówiąc, egzemplarzy wychodzących prosto z mennicy. Oczywiście należy tutaj zaznaczyć, że przysłowiowa Pani w okienku bankowym, czy starodawny banco-finansista, raczej nie posiadali pierwszych stu ideałów, lecz zazwyczaj tysiące, co prawda menniczych, ale jednak egzemplarzy z późniejszej fazy bicia stempla. Oczywiście, precyzyjność dzisiejszych urządzeń menniczych zapewnia świeżość menniczą bardzo dużych ilości egzemplarzy, nie zmienia to jednak faktu, że raz na jakiś czas coś się w stemplu wytrze wykruszy i należy go wymienić. Reasumując, stan I to taki, który dotyczy monet nie będących w obiegu i nie noszących śladów obiegu, które zachowały wyrazistość i jakość menniczą szczegółów, śliczny zegarowy z reguły połysk oraz lustro w tle. Ponieważ monety często obijają się czasami o siebie podczas procesu produkcji w mennicy (np. spadając do specjalnego podajnika) również w mennicy mogą posiadać postprodukcyjne nieliczne niedoskonałości, które my jako firma zazwyczaj podkreślamy użyciem stanu I/I- bądź ewentualnie przy większych menniczych wadach I-. W amerykańskiej skali Sheldona, ten zakres odpowiada wszystkim MS'om odpowiednio do MS64, dla monet przed 1945 rokiem, i do MS65 dla monet późniejszych.
Stan I-/II+ - ciekawy zakres obejmujący monety tzw. "okołomennicze". Z języka angielskiego about uncirculated, w skali niemieckiej natomiast z braku tak naprawdę właśnie tego stanu stosuje się często zamiennik unc-, bądź vz/stlg (vorzuglich/stempelglanz - inaczej 2/1 - taki środek). W tym "zakresie piękności" należy uwzględnić okazy mennicze, ale noszące ślady tzw. "obrotu handlowego" (w przybliżeniu chodzi tu o np. monety ze starych worków menniczy np. już otwartych wielokrotnie rozsypanych i zsypanych z powrotem), bądź nieznacznie skalane obiegiem sztuki prawie (robi WIELKĄ różnicę :) mennicze. Oczywiście najwyższe partie reliefu powinny pozostać czytelne i tylko w kilku punktach, jak to się mówi, ruszone obiegiem, połysk zegarowy bądź standardowe mennicze lustro absolutnie konieczne. W skali Sheldona są to numerki z całego zakresu AU - czyli AU50,55,58, czasami możliwe lekkie pokrycie z monetami w niskich granicznych MS'ach 60/61.
Stan II - czasami jeśli moneta ładniejsza i troszkę zbliża się do stanu wyżej, bądź sprawia takie wrażenie, to stan monet (ewentualnie podpicowany plusikiem) w sumie bardzo ładnych, nie będących jeszcze wielce przytartymi, z zachowaną bardzo dużą w stosunku do ideału ilością szczegółów menniczych, bez uszkodzeń. Powierzchnia takiej monety posiada jeszcze częściowy bądź szczątkowy połysk, jednocześnie widać już wyraźnie, że moneta była chwilę w obiegu, że w tym czasie wielokrotnie spotkała się z "towarzyszką" w portfelu, niejedną ręką, czasami małą delikatną, czasami dużą i mocną, raz to męską a raz to i damską dotykana była, niejeden flausz portfela widziała i w niejednej ciemnej kieszonce spodni noszona była. Często takie monety są wystarczająco ładne i robią jeszcze wrażenie, a co za tym idzie warto je czasami dołączyć do kolekcji, tym bardziej, iż cena ich często jest całkiem przyzwoita biorąc pod uwagę stosunek cena jakość. Przy bliższym przyjrzeniu się dzisiejszemu rynkowi, można zadać sobie trud i policzyć, że jest to opcja wyjątkowo satysfakcjonująca w szczególności w przypadku monet starych (np. starej polski), gdzie nie przepłacamy za stan zachowania, a i moneta cieszy oko, bo jeszcze daleko jej do stanu obiegowego trzeciego.
Stan III - bardzo szeroki zakres piękności, choć trudno w stanie trzecim mówić o urodzie monety, gdyż krążki takie ładne niestety już nie są, choć muszą być czytelne i właściwie niezniszczone, bez większych mechanicznych uszkodzeń. Próżno szukać tutaj jakiegoś wyjątkowo urzekającego połysku, czy ładnego lustra w tle. Zazwyczaj monety stanu trzeciego, dotyczy to również stanów III+ i czasem nawet II-, należy traktować jako monety praktycznie obiegowe o dosyć dużym stopniu wytarcia najwyższych partii reliefu, bądź trochę przewrotnie szczegóły mogą wydawać się jeszcze całkiem niezłe, jednak wtedy powierzchnia zazwyczaj nie zachęca, moneta jest wyblakła, wyszarzała, często sprawiając wrażenie monety zużytej. W nomenklaturze zachodniej stan ten określany jest eufemistycznie VF (very fine) ss (sehr schon), czyli bardzo ładny, aby wesprzeć możliwości sprzedaży monet tak naprawdę nieładnych. Oczywiście, fakt iż monety stanu III, są bardzo tanie w odniesieniu do stanów ładniejszych i w wielu wypadkach w szczególności monet po roku 1918, nierzadko można je nabyć w cenach zbliżonych do ceny kruszcu, bądź niewiele drożej, jest niezaprzeczalny, należy jednak również pamiętać, jak mawiają numizmatycy zawodowcy "prawdziwa numizmatyka nie składa się tylko i wyłącznie z monet menniczych". I rzeczywiście stare talary dukaty, rzadkie i unikatowe okazy warto mieć czasami w III stanach zachowania, ponieważ albo innych nie ma, albo jest to jedyna możliwość dostąpienia zaszczytu posiadania monety rzadkiej za przyzwoity jeszcze niewygórowany pieniądz.
Stan IV - na koniec należy również wspomnieć o stanie IV, czyli już typowo przeznaczonym dla monet, uszkodzonych, brzydkich, wytartych, jednym słowem złomowych. Takich monet nie warto wkładać do kolekcji, zdaniem wielu, jest to tzw. szrot numizmatyczny. W Internecie jest nawet stowarzyszenie przeciwników złomu numizmatycznego. Ten angielski fine (F), bądź niemiecki schon, określa monety słabe, których nabywanie powyżej wartości kruszcu w nic zawartego jest nazwijmy to nieopłacalne ekonomicznie i nie należy tego robić. Oczywiście bywają i wyjątki od reguły i są to monety unikatowe, których w żadnym innym stanie nie da się nabyć. Wtedy taki zakup jest uzasadniony.
Poniżej stanu czwartego trudno mówić o monetach czytelnych, stany piąte i szóste to monety kompletnie nieczytelne, niekolekcjonerskie, bezwartościowe i praktycznie do wyrzucenia. Nawet w przypadku bardzo rzadkich egzemplarzy otrzymanie "godziwego pieniądza" za taki "ogryzek" graniczy z cudem.
Podsumowując, sposób oceniania uroku monet w naszej firmie i nasze podejście do stanów zachowania zostało przedstawione powyżej. Tych mniej więcej, oczywiście jak na wstępie zaznaczyliśmy, standardów trzymamy się oceniając monety przeznaczone do sprzedaży. Często sami jesteśmy w posiadaniu monet ogradownych, bądź ocenionych przez inne firmy, i z niektórymi polemizowalibyśmy pewnie również, jednak z racji skromności, braku monopolu na prawdę oraz pewnej dozy tolerancji na spojrzenie innych uczestników rynku, nie robimy tego a wszystkie stosowane przez nas noty staramy się utrzymać w, nazwijmy to, uśrednionych standardach rynkowych. Gdzieniegdzie oprócz zwykłych stanów zachowania podajemy ocenę w skali Sheldona, nie oznacza to jednak, iż będzie ona tożsama z oceną innej firmy zajmującej się oceną oryginalności oraz stanów zachowania.
Krzysztof Szafrański.